Taki napis zdobi kombinezon najbardziej znanego polskiego quadowca. Rafał Sonik już od 2010 promuje taką akcję. Wzywa w ten sposób qudowców i crossowców niszczących lasy do poszanowania przyrody i dbania o ekologię.
Patrząc na nasze lasy i to co się w nich dzieje odnosimy wrażenie że to głos wołającego na pustyni. Za nic mają apele i prośby, jeżdżą niszczą dewastują i niestety coraz częściej atakują ludzi, którzy zwracają im uwagę.
Oczywiście dużą niesprawiedliwością byłoby stwierdzenie, iż wszyscy kierowcy „wszędołazów” to wandale. W Polsce są także quadowcy, którzy przyrody nie chcą niszczyć i przestrzegają przepisów. „Quadowcy sprzątają lasy, patrolują szlaki, ulice, chronią ludzi na plażach, ratują w górach” wylicza w wywiadzie dla portalu wCzestochowie.pl Rafał Sonik, szef Polskiego Stowarzyszenia Czterokołowców ATV Polska. Jego postawa i sukcesy sportowe mają silne oddziaływanie na miłośników tego sportu, dlatego na swoim biało-czerwonym kombinezonie podczas rajdu Dakar 2010 w Argentynie umieścił hasło „DAJ PRZYQUAD! NIE NISZCZ LASU!”. Jak powiedział, slogan ma na celu na celu uświadamianie miłośników czterokołowców, że można jeździć quadami w sposób legalny, po specjalnych torach, nie niszcząc przy tym środowiska.
W tamtym roku opublikowaliśmy dramatyczny opis matki, która będąc z dziećmi na spacerze w skolwińskim lesie, została zaatakowana przez grupę motocyklistów. Osaczona w kręgu jeżdżących z rykiem silników i kurzących kołami na piaszczystej leśnej ścieżce motorów. Zwymyślana przy tym od najgorszych, kobieta do dziś boi się wejść do lasu. Gdy słyszy przejeżdżający pod oknami motor boi się, że przyjechali coś jej zrobić. Poniżej publikujemy fragment listu jaki przysłała do nas krótko przed pandemią.
“Słuchałam audycji w Radio Szczecin “Czas Reakcji” z pańskim udziałem i jak pan bronił mojej osoby. Przykro mi było jak prowadzący audycję bagatelizował i nie dowierzał w to co zrobili mi i dzieciom. Najstarsza córka przez dwa miesiące nie chciała wychodzić z domu, nawet z nami do ogródka nie udawało się jej wyciągnąć. Życzę temu redaktorowi by przeżył taką historię, może wtedy dopiero pojmie co się wtedy wydarzyło. To że nas nie rozjechano, nie uszkodzono naszych ciał, że nikt nie zginął, nie oznacza, że nie odnieśliśmy urazów. Wiemy że media karmią się tylko śmiercią i jak “nie ma trupa nie ma newsa” – jak mawiał jeden z politykujących dziennikarzy. Ale urazy psychiczne i lęki mogą towarzyszyć do końca życia. Od pół roku z córką jesteśmy pod stałą kontrolą lekarzy klinicznych. Niestety w innym mieście, gdyż gdy udaliśmy się do kliniki w Szczecinie okazało się, że akurat jeden z lekarzy podjechał motorem pod szpital i już córka nie chciała mieć nic wspólnego z tym szpitalem. Pani policjantka w audycji powiedziała by się do nich zgłosić, że pomogą. Że oni żadnego zgłoszenia nie dostali. Niestety, nie jest to prawdą. Dzwoniłam na 112, ale po tym jak nas potraktowano gdy zgłaszaliśmy zdarzenie przez telefon, nie mamy zaufania do Policji. Przyjmujący już w trakcie przyjmowania zgłoszenia sugerował że sobie coś ubzdurałam i niepotrzebnie zajmuję czas. Rozłączyłam się, nie ma sensu zgłaszać czegokolwiek, jak ktoś z ofiary robi przestępcę. Tam też różni ludzie pracują, i różnie się zachowują. Niektórzy też są w klubach motocyklowych i nie jestem przekonana czy będą obiektywni. Przepraszam, ale tak to widzę i na dzień dzisiejszy jeszcze za bardzo się boję. Dziękuję jeszcze raz, za to, że nas wtedy nie “olaliście”. Panu Maciejowi za wszystkie rozmowy i propozycje pomocy jakie nam podsyłał. Był pierwszą osobą i długo jedyną, która przejęła się nami i tym co w lasach się wyprawia”.
Ten list przyszedł do naszej redakcji w połowie marca. Jak widać rodzina w dalszym ciągu ma problem i pewnie nie prędko wszystko wróci do normy. Ale życzymy by wszystko zakończyło się pozytywnie a najważniejsze by dzieciaczki z tego wyszły.
“Mam nadzieję, że już dochodzimy do stanu zerowego, tzn. jeszcze nie ma wśród użytkowników quadów i motocrossów świadomości zniszczeń jakie dokonują, ale już nie jest tak strasznie” – w jednym z wywiadów powiedział Rafał Sonik mistrz świata na quadzie.
Obserwacje co dzieje się w lasach, wsłuchują to co mówią leśnicy jak i wykazują kontrole organizowane w lasach, daleko jeszcze do tego o czym mówił Rafał Sonik. Może gdzieś w okolicy w której nasz mistrz trenuje i bywa to faktycznie wygląda lepiej, ale u nas jest dokładnie odwrotnie. Media coraz częściej piszą o atakach na mieszkańców, turystów i gospodarzy, którym niszczą uprawy. Nie dawno media w Polsce obiegł materiał w którym rolnik zaatakował w obronie swojego dobytku byłego już reprezentanta naszego kraju. Na szczęście władze sportowe zareagowały jak należy i ufamy, że każde takie zachowania również rozjeżdżanie lasów będą równie skutecznie piętnowane i surowo karane.
Niszczone są nie tylko lasy ale i uprawy na polach. “Z roku na rok szkód wyrządzonych przez terenówki, samochody, motory i quady – bo wszystko już na polu widzieliśmy, jest coraz więcej. Nawet paralotniarz raz nam wylądował i samochód, który po niego przyjechał, wyrządził nieporównywalnie więcej szkód w uprawach niż jakby wszystko załadował na ten wózek w którym siedział. Wystarczyłoby by wypchnął go na drogę, która była naprawdę nie daleko, co powinien z góry widzieć” – mówił nam jeden z gospodarzy. Ale ten przynajmniej się zachował, przeprosił i wyraził chęć naprawienia szkód. Było to tak dziwne, w stosunku do tego z czym na co dzień się spotykamy, że przyjęliśmy przeprosiny, i pomogliśmy mu jeszcze pole opuścić.
Korespondencja w sprawie rajdów po lasach z roku na rok jest coraz częstsza i liczniejsza. Zarówno mieszkańcy Skolwina jak i okolic (Police a zwłaszcza sąsiadujące z nami osiedle Mścięcino, Stołczyn, Bukowo a nawet z Pilchowa, Siedlic i Leśna Górnego piszą do nas mieszkańcy) wskazuje na to, że pomimo akcji służb jest coraz gorzej.
Filmik (dostępny na profilu społecznościowym skolwin.info) pokazuje grupę quadowców i motocyklistów, którzy regularnie w dni wolne od pracy “orają” nasze lasy. Następnie “piknikują” przy ognisku co widać na zdjęciach. Jedno z nich pokazuje dziką wycinkę drzew także w w/w lesie. Kilka miesięcy temu odpowiednie służby pokazały się parę razy w lesie, co skutkowało krótkotrwałą ciszą i względnym porządkiem w lesie. Problem z quadowcami wrócił ze zdwojoną siłą bo chyba nadrabiają zaległości co widać na leśnych ścieżkach.
” Takie akcje powinny mieć też charakter kaskadowy jak pomiary prędkości – pisze czytelnik z Leśna Górnego – robią akcję w Policach, po zakończeniu powinni przenieść się do Trzebieży albo Pilchowa i stamtąd wrócić ponownie w ten sam las. Albo Police-Warszewo-Skolwin-Pichowo i tak byłaby szansa na większe wyłapywanie tego towarzystwa no i najważniejsze pojazdy powinni zabezpieczyć na poczet kar i do czasu wpłynięcia pieniędzy na konto powinny stać na policyjnym parkingu, oczywiście na koszt tych dzikusów niszczących lasy”
Kary za łamanie zakazów dotyczących poruszania się niektórych pojazdów mechanicznych, takich jak quady, motory typu cross, czy samochody terenowe, poza wyznaczonymi do tego celu drogami, powinny zostać zaostrzone. Takie zaostrzenie jest możliwe, jednak wymaga inicjatywy ze strony parlamentu i rządu – uważa organizacja ekologiczna WWF Polska.
Często sami kierowcy quadów odcinają się od wandali, którzy niszczą przyrodę i przyznają, że winę za zły wizerunek w dużym stopniu ponoszą sami użytkownicy. – W Polsce mamy w tej kwestii „dziki zachód”. Brakuje torów, ale niestety, często brakuje też oleju w głowach właścicieli quadów. Ten piękny sport uprawiać można w taki sposób, by nikomu nie przeszkadzać – powiedział serwisowi Trójamiasto.pl Maciej Szulwach z Kolibki Adventure Park.
„Sam jako użytkownik quada nie rozumiem osób, które jeżdżą po czyichś polach albo straszą ludzi przejeżdżając koło nich na pełnym gazie. Za tych wszystkich „baranów” mogę jedynie przeprosić i zapewnić że nie wszyscy się tak zachowują. Zresztą w każdej rodzinie mogą zdarzyć się czarne owce” – czytamy na jednym z forów internetowych.
Również rowerzyści jeżdżący i trenujący w lesie do zawodów narzekają, że ich trasy, które sobie oczyszczają i szykują “są notorycznie niszczone przez tych… Przepraszam za słownictwo ale emocje biorą górę. Dzisiaj 20 raz w tym tygodniu naprawialiśmy trasę i kładki najazdowe jakie mieliśmy zrobione. Rano człowiek szykuje trasę i zdarza się że nawet nie zdążymy po trasie przejechać bo już jakiś … rozjedzie wszystko quadem”
nagrywałem filmik z “libacją” jaką sobie urządzili w Parku Leśnym Mścięcino przy ognisku. Popili wódeczki i browarków, poraczyli się whysk-aczami, pohałasowali przez dwie godziny i żarzące się palenisko pozostawili i odjechali. Poszedłem je zgasić, gdy jeden z nich wrócił bo coś zgubił. Niestety widział mnie (zobaczył jak zasypywałem palenisko piachem) i zagroził, że jak gdzieś zobaczy zdjęcia to mnie znajdzie. Pamięta kur.. jak wyglądasz krzyknął na odchodne zresztą miał kamerkę na kasku więc nie ryzykuję ze zdjęciami i filmem. Ale to stałe miejsce. Praktycznie co weekend tak imprezują. Jak są kontrole to chyba informatorów mają w polickiej policji bo unikają tego lasu, jak tylko akcja się skończy zaraz pojawiają się oni. Tak jakby to oni Policję pilnowali nie odwrotnie
Niestety to częste sytuacje i mamy świadomość, że to środowisko jest coraz bardziej agresywne. Szaleńcze jazdy quadami, motorami a nierzadko i terenówki się pojawiają. Zdarza się, że podczas próby zatrzymania próbują nas rozjechać by uciec i nie dać się złapać. Nierzadko musimy ratować się odskakując przed pojazdami. Nigdy nie wiemy na jakich trafimy. Są też tacy, którzy bezczelnie po zatrzymaniu pytają ile dzisiaj bilecik wstępu? 500 to miesięczny poproszę… Na pewno trzeba coś poprawić w systemie kar, każde kolejne zatrzymanie w lesie powinno mieć coraz surowsze konsekwencje i nie tylko mandatowe. Z przepadkiem mienia włącznie.
Na pewno potrzeba częstszych kontroli, więcej Strażników leśnych zwłaszcza w okolicach miast, specjalne patrole Policji i Straży Miejskiej na Quadach i motocyklach.
Przecież wiadomo że radiowozem po lesie nie pojedzie za quadem czy motorem. Zresztą niektóre radiowozy to tylko po dobrych drogach mogą jeździć. Potrafią się rozsypać jadąc ze Szczecina do Polic przez Skolwin bo nawierzchnia zwłaszcza na w Policach jest gorsza niż niektóre leśne drogi – mówi w rozmowie z nami mieszkaniec Mścięcina
Mieszkańcy ulicy Pancernej, Łużyckiej, a nawet Głębokiej i Ornej mówią że motory terenowe to codzienność w lesie i na polach, zwłaszcza wieczorami i wczesną nocą ryczą swymi maszynami. A weekendy? praktyczne całe dni jak jest cicho to później słyszymy, że była akcja Cross 19 czy 20, a tak to szaleją jak opętani…
Czas najwyższy by również zakupy dla komend Policji (szczególnie tych, które mają obszary leśne w swoim rewirze), jak i Straży Miejskiej rozszerzyć o zakup quadów i motorów terenowych. Służby by były efektywne w pościgu przestępców muszą mieć czym gonić bandytów. Apelujemy również do Lasów Państwowych i ministra by zwiększył ilość Strażników Leśnych przy miastach a i Lasy Komunalne Szczecina też mogłyby zatrudniać takich Strażników, gdyż obszar lasów w naszym mieście jest znaczny. Dla tych co nie wiedzą Las od Skolwina po Police i Przęsocin to teren naszego osiedla i Lasów Miejskich miasta Szczecina – Pak Leśny Mścięcino – to tak dla wyjaśnienia. Ci którym zdarzyło się mieć stłuczkę na drodze w lesie między Przęsocinem a Policami już zdążyli się przekonać, że Policja z Polic sprawą się nie zajmie i trzeba czekać na przyjazd Policji ze Szczecina.