“Przy okazji dzisiejszych bombowych wydarzeń w Policach… Cofamy się do roku 2005. Ćwiartka, identyczna jak ta dzisiaj, wykopana przy rozbudowie hotelu Dobosz. Ewakuowaliśmy najbliższe bloki a decyzja o ewakuacji szpitala została odwołana. Strefa bezpośredniego zakazu przebywania odgrodzona taśmą 150 m dalej.
Takie decyzje podejmowane były 13 lat temu…” –
zdjęcia dzięki uprzejmości Rafała Majewskiego dziękujemy
tak wspomina jeden z Ratowników, którzy zabezpieczali teren wspólnie z Policją i Strażą Miejską. Wtedy bomba została wykopana za przychodnią, kiedy rozpoczęła się rozbudowa dawnego hotelu Anataz obecnie Dobosz. Jak wynika ze wspomnień szpitala nikt nie ewakuował. Ewakuowano bloki 5,6,7,8 i 10 na ul. Wróblewskiego. Zagrodzono taśmą wjazd w ulicę Wróblewskiego z Siedleckiej w lesie zablokowano wejście od cmentarza po predszkole nr.9. Dzisiaj ewakuuje się 25 tys. ludzi i obszarowo prawie całe miasto. Co się zmieniło i skąd tak przesadna ostrożność?
.
Osobiście miałem tę możliwość, by ze wspaniałą grupą zapaleńców, wolontariuszy, uczestniczyć kilkakrotnie w akcjach zabezpieczenia niewybuchów z okresu drugiej wojny światowej. Raz w miejscowości Ustowo podczas remontu drogi odkopano arsenał okopowy. Z tego okopu wywieziono dwie ciężarówki amunicji. Przy okazji znaleziono kilka artefaktów które przekazano muzeum. Sytuacja analogiczna jak z niewybuchami na drodze do Jasienicy. 50 lat po drodze jeździły samochodu osobowe, ciężarowe i autobusy i nic się nie wydarzyło i nagle podczas remontu drogi niespodzianka. Największe ewakuacje były przy podnoszeniu niewybuchów na ul. Wyszyńskiego (wtedy ewakuowano bloki przy Wyszyńskiego, tzw. Leningrady oraz po drugiej stronie – CHU Kinga i bloki sąsiadujące z CHU i parkingiem strzeżonym) i Roweckiego 4 bloki. Druga to ta związana z podnoszeniem niewybuchów na ul. Jasienickiej wtedy zamknięto ul. Kościuszki i Jasienicką aż do skrzyżowania z ul. Piotra i Pawła prócz bloków z Kościuszki ewakuowano pracowników kombinatu chemicznego. Wtedy przed przystąpieniem do podniesienia bomb trzeba było zalać wodą rurociągi amoniaku idące z kombinatu do Portu na Mijance. Była też i akcja zabezpieczania do czasu przyjazdu saperów, pocisków moździerzowych w miejscowości Kamieniec. Tam dzieci podczas zabawy na starym cmentarzu znalazły jeden taki pocisk i rzucały go do siebie. Na ich szczęście zobaczył to jeden z gospodarzy, kazał odłożyć na ziemie i wezwał policję. Pomysły ludzi co zrobić ze znalezionymi pociskami są coraz bardziej porażające. Zamiast odłożyć i wezwać służby to eksperymentują, czasami kończy się to tragedią, dlatego apelujemy o rozwagę i w przypadku znalezienia takiego niewybuchu zabezpieczyć miejsce znalezienia, oznaczyć je widocznie i wezwać służby. MZ