Wczoraj osoba kreująca się na najważniejszą osobę w państwie, co do której toczy się postępowanie z art.228 kk przedstawiła swą kolejną szopkę. Po raz kolejny próbując zaburzyć porządek, niby składając życzenia marszałek Senatu w swym orędziu zarzucił słuchaczom podłość. Cynizm sytuacji dla persony wokół której rośnie liczba doniesień o możliwości przyjęcia bakszyszu, sprawia iż każdy jego spektakl należy traktować tylko i wyłącznie w kategorii “marny stand up”.
Nie jest żadną tajemnicą, że dziś droga do szpitala wiedze przez prywatny gabinet. W Szczecinie łapówki trzeba dawać przede wszystkim za dostęp do operacji, badania, czy leczenia. Mówiąc krótko, ominięcie kolejki. Cennik jest różny w różnych miejscach Polski, ale płaci się za przyspieszenie leczenia, zabiegi operacyjne, na które normalnie się czeka oraz specjalistyczne badania. By zostać zoperowanym trzeba co najmniej 3 wizyty przed i po zabiegu odbyć w prywatnym gabinecie lekarskim operatora. Tam już hulaj dusza hamulców nie ma. Pomijając fakt, iż w większości przypadków wizyta wiąże się z przestępstwem finansowym gdyż większość gabinetów pełnych a czasem żadnych rachunków nie wystawia. W 2013 roku jeden z dzienników opisywał już ten proceder
Polska to nie jest kraj dla ludzi chorych, szczególnie jeśli są biedni. Za ratowanie życia, przyspieszenie operacji, szybkie badania, a nawet przyjęcie do szpitala trzeba lekarzom słono zapłacić. 3 tys. zł to w Warszawie stawka za szybkie przyjecie na oddział onkologiczny i przeprowadzenie chemioterapii. Od 500 zł do 2 tys. kosztuje przyspieszenie operacji w Rzeszowie, 500 zł musi dać rodząca kobieta w Poznaniu, jeśli chce mieć znieczulenie wewnątrzoponowe. Za operację okulistyczną poza kolejką w Gdańsku trzeba wyłożyć 1500 zł. Łapówki pacjenci muszą też dawać za wypisanie refundowanych, czy tańszych leków, a nawet zmianę opatrunku.
Pacjentka wychodząc po wizycie w jednym ze szczecińskich gabinetów uznanego neurochirurga (na NFZ czas oczekiwani 8 miesięcy na CITO w momencie rejestracji) stwierdziła “najszybciej w życiu wydane 200zł”. A jak wyglądała wizyta? Proszę usiąść szybkie zerknięcie w płytę (dokumentacja nie istotna, nie ma czasu na czytanie) po czym krótkie stwierdzenie “cóż jeszcze musimy z operacją poczekać, mogę zrobić zastrzyk ale to moim drugim gabinecie to będzie 450 za zastrzyk + wizyta oczywiście. W tym gabinecie nie mogę zrobić tego zastrzyku. proszę przemyśleć i do zobaczenia”.
Lekarze doskonale wiedzą ile się oczekuje w poradniach na wizytę i to skutecznie wykorzystują. Takie żerowanie na ludzkim cierpieniu. Z prywatnego gabinetu skierowanie na diagnostykę i kolejne 300 – 500zł. I okazuje się, że niby jest refundowana przez państwo opieka medyczna, to jednak i tak pacjenci ponoszą koszty, by znaleźć ratunek. Niestety coraz częściej w prywatnych gabinetach jakość usług nie odbiega od jakości usług świadczonych na państwowym kontrakcie. By nie było niedomówię tu o wyższym poziomie usług, nie ma o czym marzyć. Jeden z neurologów by sprawdzić swoją metodę do “likwidacji” objawów kazał pacjentowi zacząć pić alkohol, gdyż nie pijąc “spier…lił mi pan diagnostykę” (przepraszamy za wulgaryzm, ale to dosłowny zwrot lekarza w gabinecie do pacjenta). Na pytanie kiedy następna wizyta padła odpowiedź “Za trzy tygodnie – pod warunkiem, że codziennie pić pan będzie”. Znany i szanowany neurolog, o którym w szpitalu każdy z personelu by powiedział że takie słownictwo to nie jego poziom. Tymczasem za zamkniętymi drzwiami gabinetu wychodzi jakim jest naprawdę. Znany szczeciński kardiolog umawia wizyty na 3 w nocy, tak proszę państwa to nie żart i nie pomyłka, na 3 w nocy. A od 8 już ten kardiolog pracje ponownie w szpitalu. O godzinie 10 operował!!! Taką mamy jakość usług medycznych w Szczecinie. Jeszcze gorzej traktuje tu się (po za nielicznymi wyjątkami) rodziców na oddziałach dziecięcy a czasem nawet małych pacjentów. Planowany pobyt na oddziale w szpitalu (gdy na pacjenta powinno czekać już łóżko) staje się nie raz pierwszym dniem oczekiwania na świetlicy szpitalnej na to by łóżko niby oczekujące łóżko się zwolniło. Sam byłem świadkiem oczekiwania na świetlicy przez mamę z dzieckiem przez ponad półtorej doby na to by się łóżko zwolniło. Klasyką na tym oddziale było nie wypuszczanie pacjentów bez wypisu i wysyłaniem go do domu w późniejszym terminie. Po odebraniu go ze skrzynki okazywało się że pobyt był dłuższy niż w rzeczywistości. Czyli szpital wyłudza w ten sposób pieniądze z NFZ. Ile takich przypadków fikcyjnych pacjentów jest nikt nie wie, a i kontroli też pewnie nikt nie robi.
Wrócmy jednak do wątpliwego bohatera. Profesor Grodzki jak sam przyznał w medialnym wywiadzie w prywatnym gabinecie przyjął kopertę z pieniędzmi za operację. Dodajmy zabiegu, który był sfinansowany przez NFZ, w państwowym nie prywatnym szpitalu i na państwowym sprzęcie. Niestety to powszechna praktyka lekarska. Pytanie więc o to w jaki sposób jest wykorzystywany sprzęt medyczny i państwowe fundusze. Przypomnijmy również, że we wcześniejszych wypowiedziach profesor zarzekał się “Nigdy nie domagałem się od ludzi pieniędzy, nie uzależniałem żadnej operacji od łapówki, wpłaty na moją rzecz” i groził procesami. Teraz okazuje się, że jednak brał, ale to w prywatnym gabinecie i nie jest dla niego problemem to, że cały czas są to pieniądze za zabieg wykonany w państwowym szpitalu i na państwowym sprzęcie. Obłuda człowieka, lekarza i polityka (jawiącego się ważniejszym od prezydenta, nie wspominając o rządzie) sięga tu zenitu.
Niektórzy lekarze otwarcie mówią, że “szpitale to trudna wypożyczalnia sprzętu i sal operacyjnych. Lekarzy dużo UM opuszcza a sprzętu mało i rynek nigdy nienasycony”. Pewnie dlatego przedsiębiorczy profesor postarał się jako dyrektor by w kierowanym przez siebie szpitalu, w nowym skrzydle znalazło się aż 11 nowych sal operacyjnych (5 było w starym budynku). Pytanie czy to się sumuje czy też pozostaje 11? Przypomnijmy, że audyt jaki przeprowadzono na zlecenie UW wykazał słabe ich wykorzystanie a sam ówczesny dyrektor Grodzki chwalił się, że dzięki temu tylko do 15 lekarze pracują!!! Sam będąc pacjentem kilku szczecińskih szpitali zaobserwowałem zjawisko, o którym też media milczą, że lekarze kończąc pracę w jednym szpitalu nie odpoczywają jak tego wymagają przepisy, tylko pracują w drugim a czasem i trzecim szpitalu. Dodatkowo poradnie przyszpitalne, przychodnie i prywatne gabinety. Tak więc taki szpital gdzie na etacie jest do 15 to marzenie. Ile potem czasu na pozostałe punkty zarobkowe.
Bakszysz w polskiej służbie zdrowia ma już długą traycję. Sam będąc operowanym na ortopedii w 1981 roku byłem świadkiem jak ojciec wręczał lekarzowi kopertę z pieniędzmi przy szpitalnym łóżku. Ten przeliczył przy nas i oznajmił “no to teraz będziemy mogli w końcu zoperować. Zapytałem ojca czy operacja kosztuje aż tak dużo, a on odpwiedział, “jedna koperta za przyjęcie druga za operację”, za wszystko tu się płaci. Lata płyną i nikt z tym nic nie robi. Patologia stała się reguła i obrosła tradycją. Czasami metody się zmieniają. Czasami są to pieniądze, a czasami następuje wyłudzenie z NFZ.
Gdzie w tym wszystkim jest człowiek, pacjent? Nawet NFZ już nie widzi w pacjencie człowieka, a tylko mniej lub bardziej płatne procedury medyczne. Człowieka jako takiego razem z aborcją usunięto. Dokonano zmiany nazewnictwa i z kobiet w stanie błogosławionym najpierw zrobiono ciężarne by wprowadzić czas prenatalny. Odczłowieczono człowieka do istoty żywej zwanej płodem, który w zależności od potrzeb ląduje w śmietniku lub ma szansę życia. Tak szanowni czytelnicy to tu przy tej termnologi przestaliśmy być ludźmi a staliśmy się chodzącymi taryfikatorami. W różnych państwach jeszcze to różnie wygląda, ale są już kraje w których legalna jest eutanazja. A krematoria zostały wciągnięte do miejskich sieci grzewczych!!! System odhumanizował człowieka dla swoich swoich potrzeb i zysków. A że przyroda próżni nie lubi, system zaczął humanizować rośliny i zwierzęta. Nawet przedmioty mają być po ludzku traktowane, a wszystko tylko i wyłącznie dla kasy.
Czy coś się zmieni? Szczerze wątpię. Marne szanse by profesora osądzono a jeszcze mniejsze by go skazano. Żaden sędzia w Polsce nie będzie chciał być tym”podłym”, zwłaszcza, że już mu obiecano iż profesor będzie bronił jak niepodległości statusu sędziów. By się nic nie zmieniło w przepisach określających ich zawód. Takie “ja będę bronił waszej nietykalności a wy brońcie mojej”. Tak wieczorną szopkę profesora skomentowało kilku prawników. Życzenia to nie były, gdyż trudno nazwać życzeniami podłość. Należy to odczytywać raczej jako przysłowiowe chwytanie się brzytwy przez tonącego. Wiedząć o toczącym się śledztwie i pojawiającymi się nowymi doniesieniami w akcie desperackiej obrony pojawiło się niczym kabaretowa szopka noworoczna to dziwne wystąpienie profesora.
Zasług medycznych i niewątpliwych sukcesów zawodowych nikt profesorowi nie odbiera. Nie wątpliwie sukcesem byłoby uszczelnienie prawa i systemu. Pytanie czy starczy odwagi rządowi do walki z patologią. Dla mnie to wielce wątpliwe i po krótkiej burzy okaże się, że była to kolejna przysłowiowa w szklance wody