…1981 rok o północy Wojciech Jaruzelski wprowadza na terenie całego kraju stan wojenny. Wojskowy pucz niesie ze sobą wiele ofiar. Chowane w nocy, by nikt nie wiedział gdzie, a ci co wiedzieli mieli nakazane milczeć na ten temat. Również w Szczecinie były ofiary i też w nocy chowane.
Ja będąc wtedy jeszcze dzieciakiem, pamiętam tę atmosferę strachu. Roztrzęsioną babcie, której synowie byli po obu stronach barykady. Najpierw przybiegał jeden pracujący w stoczni, chwilę pogadał wziął trochę zapasów jedzenia i wracał biegiem. Chwile po jego wyjściu podjeżdżał wóz milicji i przybiegał drugi syn w tym samym celu. Babcia nigdy nie była pewna czy to nie tzw. Kocioł, czy nie przyjechali jej zamknąć. Zwłaszcza, że dziadek kolejarski opozycjonista, był ścigany przez służby. Dwa takie naloty pamiętam, kiedy wszystkich nas wystawili na dwór i szukali “wczorajszego dnia” po szafach i szufladach. Na pierwszy rok stanu wojennego przypadł mój pierwszy pobyt w szpitalu. Do dziś pamiętam, zadymy na Wojciecha, wozy bojowe huk wystrzałów, granaty łzawiące, uciekających ludzi gonionych przez ZOMO. Największym przeżyciem było, gdy wieziono mnie ze szpitala z Wojciech karetką do Zdunowa i gdzieś po drodze zatrzymali karetkę. Otworzyli bagażnik kazali mnie na noszach zima wystawić na ulice i przeszukiwali karetkę. Zmarzłem wtedy okrutnie. I jeszcze jedna sytuacja gdy na izbę przyjęć wpadli najpierw uciekający stoczniowcy a zaraz za nimi wleciały trzy granaty łzawiące. Po chwili wpadli ZOMO-wcy i lali pałami wszystko co się ruszało. Ja po ich ataku skończyłem na bloku operacyjnym, co roku 13 grudnia w Szczecinie w wielu miejscach odbywają się upamiętniające ofiary tamtych dni uroczystości czy po prostu składanie wieńców i wiązanek pod pomnikami czy też na cmentarzu. I tak było również dzisiaj. O godzinie 12 przed bramą Stoczni Szczecińskiej zebrali się oficjele by złożyć kwiaty i uczcić w ten sposób “Szczeciński Grudzień”. Byli politycy z naszego regionu i miasta oraz parlamentarzyści. Bez żadnej pompy, przemówień czy orkiestry. Tak po prostu zebrali się delegacjami i złożyli wiązanki. Nie zawyły też syreny wszystko w atmosferze zadumy. O 13 wiązanki złożono na Placu Grunwaldzkim. Zapalono znicze na Cmentarzu Centralnym.