Zimą 2009 roku byłem razem z Anią i Olą, moimi córeczkami, na bodajże ostatnim otwartym dla publiczności wodowaniu w stoczni w Szczecinie. Było sporo ludzi, było chłodno i …. smutno. Nie tylko dlatego, że był początek marca. Kończyła się zima, kończyła się pewna historia.
Zdałem sobie sprawę, że rzadziej będę pływał na wyjątkowych kontenerowcach, które cieszą się zasłużoną renomą wśród marynarzy.
Obiecałem wtedy moim córkom, że przyjdę z nimi na kolejne wodowanie. W końcu zima kiedyś się skończy, a potem nastąpi wiosna.
Długo na tą wiosnę przyszło nam czekać. Ania jest już studentką, Ola uczy się w liceum. Nadal wszyscy mieszkamy w Szczecinie, a przez okna naszych sypialni codziennie widzimy suwnice z napisem Stocznia Szczecińska. Często chodzimy w te rejony na spacery i równie często jeździmy 6tką, która czasami niestety zamienia się w 16tkę.
Coraz częściej odwiedzam budynek przy Antosiewicza 1. Pierwsza wizyta miała miejsce jeszcze w 2018 roku, kiedy to grupa entuzjastów przemysłu stoczniowego zaprosiła mnie do opracowania projektu statku żeglugi kabotażowej.
Projekt został pozytywnie oceniony przez ekspertów branżowych i uzyskał znaczące dofinansowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Rozpoczęliśmy etap badań przemysłowych. Wynik jest obarczony wysokim poziomem ryzyka. Wiedząc w jakim zespole pracuję ufnie patrzę w przyszłość.
Czuję, że jestem bliżej zrealizowania obietnicy, jednej z najważniejszych obietnic w moim życiu.
Bo przecież obietnica złożona własnym dzieciom jest najważniejsza. Ważniejsza od wszelkich innych obietnic.”
Dr inż. Kpt. ż. w. Piotr Wołejsza